Licencja
"Bez dogmatu" vs "Bez dogmatu 2.0": performans na marginesie
ORCID
Abstrakt (PL)
W niniejszym artykule proponuję po raz kolejny przyjrzeć się jednej z mniej popularnych powieści Henryka Sienkiewicza, "Bez dogmatu". Nie po to jednak, by szukać w bohaterze utworu protoplasty dzisiejszych, ponowoczesnych, niepewnych ludzi, cierpiących na swoisty kryzys przełomu wieków (choć to oczywiście możliwe), lecz by włączyć ów tekst w refleksję nad praktykami i kulturą czytania, gdyż, niespodziewanie, stanowi on podstawę niesłychanie ciekawych działań lekturowych. Poszczególne egzemplarze powieści Sienkiewicza, znajdujące się w zbiorach Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, zostały opatrzone przez czytelników licznymi i różnorodnymi komentarzami, sprawiającymi, że każda kolejna lektura odbywa się w zmienionej przestrzeni stale ewoluującego, niczym Schulzowski Autentyk, kodeksu. Głównym przedmiotem mojej refleksji czynię jeden, najhojniej obdarzony przez użytkowników biblioteki egzemplarz, ukazujący, jak bardzo Bez dogmatu wzbogacone przez czytelników różni się od swej pierwotnej wersji. Jeśli naukowy dyskurs potrzebuje odnowy, nie należy tych pozornie nieistotnych zapisków ignorować. W dobie wzmożonej refleksji nad literaturą cyfrową i potencjalną śmiercią tradycyjnej książki, proponuję zastanowić się jeszcze raz nad materialnością papierowego kodeksu i jego relacją z czytelnikiem. Nie tylko książki artystyczne lub liberatura intrygują swą cielesnością. Przestrzeń „zwykłej” książki okazuje się potencjalnie równie ciekawa, jako że staje się terenem swoistego czytelniczego performansu. W centrum mojej analizy recepcji znajduje się fenomen komentarza, postrzegany jednocześnie w kontekście derridowskich przypisów „nagryzmolonych” na marginesie oraz internetowego królestwa sekcji komentarzy. Ponad stuletnia powieść Sienkiewicza, zaktualizowana przez współczesnych odbiorców, znakomicie prezentuje się w cyfrowym świetle i jednocześnie prowokuje do refleksji nad aktualnymi kulturami czytania.