Praca doktorska
Ładowanie...
Miniatura
Licencja

CC-BYCC-BY - Uznanie autorstwa

Mickiewiczowski "tekst życia" w eseistyce Jarosława Marka Rymkiewicza. Lektura biografii romantycznego poety w cyklu opowieści "Jak bajeczne żurawie"

Autor
Masiuk, Olga
Promotor
Zieniewicz, Andrzej
Data publikacji
2017-03-21
Abstrakt (PL)

Pojawiająca się w tytule rozprawy fraza „tekst życia” została wymyślona przez Jarosława Marka Rymkiewicza. Użył jej w książce Juliusz Słowacki pyta o godzinę, twierdząc, że wszystko jest tekstem, nie tylko literatura. W ten sposób tłumaczył swoje zainteresowania nie tylko utworami wielkich romantyków, ale także należącymi do nich przedmiotami, ludźmi z ich otoczenia, miejscami, jakie odwiedzali. W tym sensie trudno mówić o Rymkiewiczu jako o tradycyjnym historyku literatury lub biografie. Przedmiotem badawczym mojej rozprawy jest cykl biograficzny poświęcony Mickiewiczowi Jak bajeczne żurawie, w którego skład wchodzą wydawane w latach 80. i 90. Książki: Żmut, Baket, Kilka szczegółów oraz Do Snowia i dalej… Według mnie autor owego cyklu jest przede wszystkim poetą. I choć po publikacji ostatnich książek historycznych i kilku wypowiedziach politycznych, w świadomości publicznej funkcjonuje raczej jako poeta wyraźnie jednej Polski niż jako poeta sikorek i jeży z Milanówka, to nic nie zmienia faktu, że wypracowana przez lata dykcja poetycka (słynny Rymkiewiczowski dystych, w których pobrzmiewają echem wiersze barokowe, wiersze Leśmiana, a w ostatnio wydanym tomie wiersze wielu innych jeszcze autorów) czyni Rymkiewicza jednym z najciekawszych poetów współczesnych. Dlatego cykl Jak bajeczne żurawie czytam przede wszystkim jako zapis lektury tekstu życia Mickiewicza, której dokonuje poeta Rymkiewicz. I robię to w kontekście Lęku przed wpływem Harolda Blooma – jako zapis spięć rewizyjnych, jako agon poetycki, do którego staje Rymkiewicz efeb, aby przewalczyć wpływ wielkiego poprzednika Adama Mickiewicza, najsilniejszego poety polszczyzny. Rymkiewicz ukrywa się pod maską biografa czy badacza literatury, chcącego zbadać każdy szczegół Mickiewiczowskiego życia – wszystko po to, aby wiedzieć o Mickiewiczu więcej niż mógł o sobie wiedzieć sam poeta. Aby stworzyć przestrzeń dla poetyckiego odczytania poprzednika i odchylenia się od niego. We wstępie pracy próbuję osadzić pisarstwo Rymkiewicza w jakichś gatunkowych ramach, oczywiście pojemność sylwy wydaje się tu najbardziej adekwatna. Mimo stylistycznej doskonałości zapiski Rymkiewicza pozostają niejako w brulionowej wersji, zawsze otwartej na zmianę. Rozpięte między ideą całości, biografią totalną a strzępkiem, zapiskiem, fragmentem, nicią żmutu – stają się poważne i kuriozalne jednocześnie – łączą w sobie ideę księgi i literackiego wysypiska śmieci. Przypominają otwarte, fragmentaryczne teksty romantyczne, pulsują własnym wewnętrznym życiem, są podatne na grę. Rymkiewicz często też umieszcza w nich samego siebie, jest obserwatorem, podglądaczem, czasem nawet bohaterem. Wszystko to sprawia, że cykl Rymkiewicza świetnie ilustruje napięcie między biografem a opisywanym poetą. Staram się także, bardzo grubą wprawdzie kreską, nakreślić miejsce Rymkiewicza jako biografa wielkiego romantyka – umieścić go na tle tradycji Kleinerowskiej czy odbrązawiających pomysłów Boya. Potem, w bliższej perspektywie badawczej, w kontrze wobec lektury romantyzmu, jakiej dokonywali Janion czy Przybylski. Pokazać Rymkiewicza, w którym Marek Bieńczyk widzi raczej ortodoksyjnego wyznawcę soplicowskiego ładu wzdragającego się przed jakimkolwiek posądzeniem o postmodernistyczną grę z tradycją. Co dla mnie niezwykle ciekawe, Rymkiewicz, który broni się przed nowoczesnością, staje się w swoim pisaniu bardzo nowoczesny. Aby zilustrować ten stan napięcia odwołuję się do koncepcji myśli słabej i silnej Gianniego Vattimo, pomocna staje się tu również wizja romantyzmu Agaty Bielik Robson. Pisząc zatem biografie Mickiewicza Rymkiewicz pisze siebie. Pisze swój najwspanialszy wiersz, większy niż jakikolwiek wiersz Mickiewicza. W opowieści mickiewiczowskiej Rymkiewicz lubi umieścić siebie, potrafi z Odyńcem zza drzewa podpatrywać schadzkę Adama i Maryli. Musi zaznaczyć swoją obecność w romantycznym świecie. To jednak coś innego niż jakikolwiek pakt autobiograficzny. To raczej tłumione i trzymane z dala od świadomości pragnienie bycia lepszym poetą niż silny poprzednik. Stąd właśnie Harold Bloom, którego sześć etapów rewizyjnych staje się inspiracją w odczytaniu zabiegów Rymkiewicza. W trzech rozdziałach staram się pokazać, jak Rymkiewicz zagarnia kolejne przestrzenie Mickiewiczowskie – tajemnice jego sztuki poetyckiej, tożsamości i wyobraźni. Rozdział pierwszy nosi tytuł Włamanie do narracji. Analizuję w nim Żmut oraz Kilka szczegółów, wykorzystując dwa bloomowskie etapy rewizyjne – clinamen – czyli odchylenie od wiersza prekursora i fazę tessera – czyli dopełnienie i antytezę. Staram się w tym rozdziale także odtworzyć Rymkiewiczowską metodologię (najdobitniej wyrażoną w Kilku szczegółach). Szczegół właśnie, a nim staje się przedmiot związany z życiem Mickiewicza, zdarzenie, list, mapa, rachunek z paryskiej restauracji, w której być może jadał poeta, archaiczne słowo, wszystko co daje dostęp do mickiewiczowskiego świata, ustanawia status opowieści o Mickiewiczu – pewnej i niepewnej jednocześnie, rzetelnej (wszystko poparte jest fiszkami) i niedorzecznej. Czytelnik ginie przygnieciony tonami szczegółów lub zaplątany w żmut opowieści. A jednak jest to przemyślana strategia – horrendalności historii przeciwstawić horrendalność interpretacji – mówi Rymkiewicz. Próbuje on wprowadzić czytelnika w istnieniową magmę, ciemną i zagmatwaną. Widać wyraźnie mistyczne niemal powołanie do pracy nad Mickiewiczowskim światem i próbę przedostania się do własnego istnienia za pomocą analizy tego Mickiewiczowskiego. W rozdziale pierwszym, śledząc najczęściej wykorzystywane przez Rymkiewicza obrazy, staram się pokazać, jak próbuje on przejąć sztukę poetycką Mickiewicza, niejako włamać się do sposobu pisania wielkiego poprzednika. Rozdział drugi, zatytułowany Czynić w Mickiewiczowskim ciele, czytam jako próbę tchnięcia ducha w Mickiewiczowski fantom. Rozdział jest analizą Baketu. Tytuł zaczerpnięty został z jednoaktówki Rymkiewicza Lekcja anatomii profesora Tulpa. Tulp jest oczywiście postacią znaną z obrazu Rembrandta. Rymkiewiczowski narrator w Bakecie przypomina bohatera anatomicznego teatru – pisze biografię Mickiewicza, czyniąc w jego ciele. Tekst życia zyskuje tu jeszcze inny wymiar. Rymkiewicz kroi materię swej opowieści, jakby kroił mickiewiczowskiego trupa, staje nad zwłokami wieszcza, aby powołać do życia nowy twór – Mickiewiczowskiego golema. To monstrum stanie się figurą kolejnej strategii czytania wieszcza. Wdzierał się już Rymkiewicz do tekstu Mickiewicza. Teraz buduje na nowo postać poety. Stwarza wrażenie trupiej egzystencji, aby w tego, który balansuje na granicy życia i śmierci, tchnąć własnego ducha. Pomocny w tym czytaniu staje się referat Rymkiewicza Dlaczego romantycy umierali młodo?, w którym wyjaśnia autor fenomen romantycznej egzystencji, jako zbliżania się do trupa i oddalania się od niego. Tekst oddaje formę istnieniowego zawieszenia, graniczności, istnienia na krawędzi Bloomowską strategią, która może wydać się pomocna przy analizie tego tekstu jest demonizacja, czyli kontrwzniosłość. Demonicznym miejscem w Bakecie jest XIX- wieczne Wilno. Narrator przypomina Frankensteina, opętanego ideą powołania do życia cielesnego tworu. Takiemu metaforycznemu odczytaniu tego zabiegu sprzyja cielesność tej części opowieści. Roi się w niej od ciał, od trupów, o których opowiada się niestworzone historie, a fascynacja zwłokami i strach przed trupem mieszają się niczym w najlepszych powieściach gotyckich. Ciała ożywają w grobach, są palone, krojone, piętnowane. Ta mnogość ciał musi być znacząca. Martwe ciało staje się obsesją tego tomu. Ciało trupie jest oczywiście jednym z najczęstszych motywów poezji Rymkiewicza. Być może rodowód tych trupich wierszy sięga nie tylko konwencji barokowych, w świetle których najczęściej się je widzi, a właśnie romantycznych. Wszystko to sprawia, że pisanie Rymkiewicza przypomina nieco przygotowywanie materiału, z którego ma powstać nowe życie. Pozbawienie Mickiewicza wzniosłej otoczki, aury wieszcza, umieszczenie go w sytuacjach kuriozalnych, jest podświadomym dążeniem do uczłowieczenia. To nie jest gest tożsamy z pozbawieniem szacunku, z poszukiwaniem brudnych miejsc w biografii. Chodzi raczej o próbę przełamania boskości człowieczeństwem. Tu Rymkiewicz próbuje przejąć nie sam tekst, lecz ducha. Trudno zdefiniować ten delikatny materiał – tożsamość, istnienie, wszystko, co składa się na to jedno konkretne jednostkowe życie przeniesione w symboliczną przestrzeń literackiego znaku. Tu Mickiewicz nie jest tekstem, lecz mitem, który Rymkiewicz próbuje ożywić w wykreowanym przez siebie poetyckim kształcie, poetyce własnych wierszy. W trzecim rozdziale, zatytułowanym Apokalipsa romantycznej wyobraźni, próbuję podjąć się analizy ostatniej książki cyklu, czyli Do Snowia i dalej… i tym razem pokazać, w jaki sposób Rymkiewicz pragnie dopełnić dzieła i zapanować nad wyobraźnią Mickiewicza. Tom Do Snowia i dalej… wyraźnie rozpada się na dwie części – jedna poświęcona jest Płużynom i ich właścicielowi Michałowi Wereszczace, druga zaś opowiada o Snowiu i Ludwiku Spitznaglu, który bywał tam gościem i który popełnił tam samobójstwo. Wybierając takich bohaterów Rymkiewicz wyraźnie odwołuje się także do dwóch modeli romantycznej egzystencji – modelu Jana Jakuba Rousseau, bo tak w powiecie nazywano Wereszczakę i modelu Wertera, bo na jego postać stylizowany jest Spitznagel. W ten sposób narracja próbuje prześledzić meandry romantycznej wyobraźni, jej dwa skrajne punkty – doświadczenie autentyczności, któremu poświęcił swoje pisma Rousseau i doświadczenie serca, za które życie oddał Werter. Zakończenie pracy pełni funkcję aneksu, uzupełnienia czy dopowiedzenia bardziej niż podsumowania. Przedmiotem analizy są tu jedne z ostatnich wierszy Jarosława Marka Rymkiewicza, czyli cykl pięciu utworów poświęconych Orfeuszowi. Ponieważ postać Orfeusza jest symbolem poety, a jego śpiew symbolem poezji, interpretacja tych utworów wydaje się dobrym podsumowaniem poetyckiego agonu, jaki odbył się między Mickiewiczem a Rymkiewiczem. Zakończenie, wykorzystując wypowiedzi samego Rymkiewicza na temat natury poetyckiego słowa, jest raczej analizą wierszy w duchu poszukiwania jakiejś wspólnej poetyki, która mogłaby połączyć silnych poetów.

Słowa kluczowe PL
poezja
Mickiewicz
Rymkiewicz
Data obrony
2017-03-28
Licencja otwartego dostępu
Uznanie autorstwa